Cypel
helski miał odegrać wielką rolę w Niemieckiej obronie. Niemal
natychmiast po zajęciu Helu, Niemcy zaczęli sprowadzać tu nowe
działa i naprawiać uszkodzenia zdobytych dział polskich
doprowadzając do gotowości bojowej przede wszystkim zdobyczne
działa Baterii Laskowskiego
... tutaj więcej o baterii Laskowskiego ...
- nazwanej przez Niemców
"Schlesien"
Do Helu powróciło 40 niemieckich rodzin rybackich, wysiedlonych w 1937 r. z Rejonu Umocnionego Hel przez polski władze.
Już w październiku 1939 r. Niemcy wysiedlili polskich mieszkańców z Helu, pozostawiając jedynie niezbędnych specjalistów jak pracowników cywilnych.
Wkraczający do Wielkiej Wsi Niemcy rozstrzelali kilkudziesięciu Polaków-cywilów. Kilku mieszkańców Pólwyspu skierowano do niemieckiego
obozu koncentracyjnego Stutthof, w Piasnicy rozstrzelano ksiedza Szynalewskiego z Kuźnicy za odmowę wprowadzenia w kosciele jezyka niemieckiego.
W miejscowości Hel stosunki pomiedzy Niemcami a pozostałymi Polakami były poprawne, natomiast w Jastarni, wśród Kaszubów,
doszło do ostrego skłócenia mieszkańców na tle wpisywania sie na Niemiecką Listę Narodowościową.
Wiosną 1942 r. zaczęto wywierać silną presje na tych, którzy dotychczas podawali sie za Polaków. Odmawiano im zezwoleń połowowych i poddawano licznym szykanom i szantażom.
Mieszkańcy półwyspu zakwalifikowani do III grupy narodowościowej zostali objeci ewidencją wojskową i obowiązkiem służenia w niemieckiej armii.
W jednostkach w których służyli Kaszubi - na porządku dziennym były - mimo groźby wyroku śmierci - dezercje z wojska.
Dla rybaków wprowadznono zakaz połowów nocą - wszystko musiało być pod niemiecka kontrolą. Pod koniec okupacji, gdy Półwysep stał się ogromną placówką ewakuacyjna dla Niemców uciekających na Zachód -
rybaków zmuszano do prowadzenia połowów, gdyż ryby łatały potężne braki żywności.
Na półwyspie zbudowano cztery stałe baterie p-lot - trzy w Helu i jedną w Jastarni wyposażone po cztery armaty kalibru 105 mm,
prawdopodobnie typu 10.5 mm SK.C/32, oraz ulokowano wiele broni przeciwlotniczej różnych kalibrów na podstawach półstałych.
Niemcy rozpoczęli oczyszczanie portów (zwłaszca wojennego) z wraków.
Cytuję tu fragment opracowania Hioba-Paseckiego (za jego zgodą! dziekuję ;-) również dalej w tekście korzystam z jego pomocy):
"Najszybciej zainteresowano się niszczycielem ORP WICHER, leżącego na prawej burcie zalegającego przy falochronie południowym.
Początkowo planowano go podnieść i wcielić do Kriegsmarine pod nazwa SEEROSE, jednakże zrezygnowano z tego pomysłu i wyholowano go
poza teren portu. Trałowiec ORP MEWA został wydobyty i wyremontowany oraz przezbrojony [2 x20 mm] przez Niemców.
Następnie MEWA została wcielona do Kriegsmarine pod nazwą PUTZIG [Puck]. W czerwcu 1941 roku została przebudowana na okręt pomocniczy
- poławiacz torped [Torpedofangboot] z oznaczeniem TFA 7. Od 3 grudnia 1941 roku służyła jako poławiacz torped na poligonach morskich,
podczas ćwiczebnych strzelań torpedowych na Morzu Bałtyckim.
Wrak zatopionego w wejściu do portu przez poddające się wojska polskie holownika SMOK został przez Niemców wydobyty i przeholowany
do Gdańska na remont, w 1940 roku holownik otrzymał niemiecką nazwę RIXHÖFT [ROZEWIE] i pełnił służbę holowniczo-ratowniczą do momentu
zatonięcia w pobliżu Warnemünde, na skutek nalotu samolotów alianckich 2 marca 1945 roku.
Stawiacz min ORP GRYF został wydobyty i wyholowany na płyciznę Zatoki Puckiej gdzie służył jako cel do ćwiczeń artyleryjskich i lotniczych.
Wielu autorów podaje, jako datę wydobycia, listopad 1939 roku, jednakże na zdjęciach U-Bootów w helskim porcie, z maja 1942 roku,
widać w tle wypalony wrak ORP GRYF. Niemcy, podobnie jak w przypadku ORP WICHER, rozważali możliwość wyremontowania go
i wcielenia do Kriegsmarine, ale prawdopodobnie po oszacowaniu zniszczeń wynikłych po pożarze, zrezygnowano z tego planu."
W czasie okupacji rozbudowano znacznie urządzenia portowe dla potrzeb bazy Kriegsmarine.
Zbudowano bazę remontową i wybudowano stojąca do dzis halę stoczniową. Tu w helskim porcie prowadzono badania nad eksperymentalnym
napędem okrętów podwodnych tzw. turbinami Waltera.
W Helu prowadzono też badania nad nowymi radarami m.in. na wieży kościoła umieszczono ogromną antenę radaru - przypuszcalnie typu Freya,
a w 1943 roku
zainstalowano w Helu w rejonie cypla duży, nowoczesny radar typu FuMG 65 "Würzburg-Riese" [Olbrzym] o zasięgu 50-70 km.
W Helu prowadzono systamatyczne szkolenia załóg okrętów podwodnych, tzw. AGRU Front Hela.
Na Pólwyspie Helskim (w rejonie Hel-Bór) ulokowano karny obóz dla niemieckich marynarzy (Feldsonderkompanie
Hela). Ci, którzy mimo "środków wychowawczych" stosowanych w tym obozie nadal wykazywali się
niesubordynacją, Gestapo kierowało do KL Stutthof, gdzie oznaczano ich czerwonym trójkątem -
tak samo jak więźniów politycznych,
opozycjonistów lub osoby, które "zhańbiły rasę". Tematyką tego obozu zajmuje się obecnie pracownik Działu Naukowego Muzeum
Stutthof - Piotr Chruścielski. Posiadaczy wszelkich informacji na temat obozu w Helu proszę o kontakt piotr.chruscielski (ampersand) stutthof.org
Na pólwyspie ulokowano liczne, dodatkowe baterie dział - głownie przeciwlotniczych, w tym trzy baterie stacjonarne 4 x 105 mm SK C/32.
Z polskich, przedwojennych moździerzy 220 mm utworzono pięć baterii rozlokowanych wzdłuż pólwyspu.
W rejonie wjazdu do miasta Hel zbudowano trzy potężne
stanowiska artyleryjskie dla dział o kalibrze 406 mm, miotających
pociski o wadze 600 i 920 kg, a nawet 1030 kg! Była to
najpotężniejsza w rejonie Bałtyku bateria, nazwana
"Schleswig-Holstein" Zobacz szczegółowy opis!
o zasięgu do
56 km
- obecnie zabytek militarny
klasy światowej.
(NIEMAL IDENTYCZNE, niemieckie stanowisko artyleryjskie, na
wybrzeżu Danii - można zobaczyć na kilku ujęciach w filmie
"Gang Olsena 3" !!!)
Wojsko Polskie wykorzystywało większość obiektów poniemieckiej baterii 406 mm. Niewykorzystanie pozostały tylko stanowisko nr 2 BRUNO
oraz wieża kierowania ogniem, które to obiekty objęło w 2006 roku nowo powstające wtedy
Muzeum Obrony Wybrzeża Stowarzyszenia
"Przyjaciele Helu" i udostępniło do zwiedzania wraz z licznymi ekspozycjami militarnymi
w obu tych obiektach.
W stanowisku nr 1 ANTON udostępniono od 2016 r. Muzeum Helu (oddział MOW), stanowisko nr 3 CAESAR jest obecnie także zarządzane
przez MOW - odbywają sie w nim rozlicze imprezy militarne.
W magazynach amunicyjnych baterii Schlezwig-Holstein, do których dojeżdża się ze stanowiska BRUNO kolejką amunicyjną MOW ulokowany
jest od 2013 r. kolejny oddział MOW - Muzeum Kolei Helskich.
W czasie niemieckiej okupacji rejon Zatoki Gdańskiej odgrywał wielką rolę dla obronności III Rzeszy ,
W Gdyni stworzono ogromną baze dla Kriegsmarine, zachodziły tu nawet największe
okręty niemieckie, np. kilkakrotnie był tam pancernik „Bismarck"
W stoczni gdyńskiej, filii Deutsche Werke Kiel produkowano kadłuby U-Bootow
i prowadzono wszechstronne remonty okrętów niemieckich.
W tym rejonie umieszczono również szkoły zarówno dla Kregsmarine jak i dla artylerii lądowej.
W rejonie Babich Dołów intensywnie prowadzono próby nowych torped w zbudowanych
na wodach Zatoki budowlach - tzw."torpedowniach", których ruiny istnieja do dziś...
W rejonie Darłowa montowano najcięższe działa kolejowe, stacjonowały tu także różne pociągi pancerne.
Na Półwyspie helskim ustawiono liczne baterie dział, włączając w to także wyremontowane przez Niemców
działa baterii Laskowskiego.
Na terenie miasta Hel Niemcy w ostaniej fazie obrony Helu budowali lotnisko polowe,
którego budowe przerwano w kwietniu 1945 - obecnie ten teren jest zabudowany domami.
Jak mówią relacje - pas startowy zaczynał się po wschodniej
stronie hotelu Riviera i kończył się w
okolicach dzisiejszego Domu Rybaka. Jak twierdzą niektórzy - budynek ówczesnej obsługi i sztabu lotniska mieścił się w budynku majhącym obecnie adres
ul.Steyera 20. Z powodu budowy lotniska zburzono podobno kilka willi i
zlikwidowano resztki zapadającego się w morze Kurhausu.
Samoloty miały lądować od strony Zatoki, mniej więcej wzdłuż obecnej ul.Steyera. Podobno z lotniska tego w styczniu 1945 roku
korzystał
między innymi Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch [1896-1986] podczas ewakuacji z Mierzei Wiślanej samolotem Fiesler Fi 156
"Storch". Niestety, na zdjęciach lotniczych z lat 1945-47 nie udało sie jak na razie zideb\ntyfikowac przebiegu pasa tego "lotniska".
Świadkowie opowiadają, że nawierzchnia pasa startowego była wykonana z drewna - z okrąglaków sosnowych
około półmetrowej(?) długości, wbitych w ziemię pionowo jeden przy drugim.
Jeszcze kilka lat po wojnie Helanie wykopywali te pnie, używając ich do
palenia w piecach.
Pod koniec okupacji cały półwysep intensywnie fortyfikowano, wykorzystując doświadczenia z kampanii 1939 roku
w pobliżu Chałup zrobiono przekop półwyspu - rów parometrowej szerokości,
ciągnący się od morza do zatoki. (bądź wykorzystano rów powstały po wybuchu głowic
torpedowych w 1939 r.) Na odcinku między Chałupami a Kuźnicą zrobiono zaporę
przeciwczołgową, wykonaną z poprzecznie ustawionych lokomotyw
wchodzących na plażach w morze.(fot. z 1948 - obok)
Pod koniec wojny na terenie portu, zagrożonego już wtedy nalotami, rozpoczęto budowę trzy kondygnacyjnego żelbetonowego schronu
przeciwlotniczego typu T-750 [Truppenmannschaftsbunkers 750] dla bazujących tu załóg okrętów. Schron miał planowo pomieścić 750 osób
chronionych stropem o grubości 350 cm. Miał ściay zewnętrzne o grubości 250 cm, był wyposażony w filtrowentylację, agregaty prądotwórcze i kotłownię.
Do końca wojny zdołano wybudować tylko fundamenty oraz parter.
Identyczne schrony zachowały się na terenie portu wojennego w Gdyni i Świnoujściu.
W końcu 1945 r. produkcja w stoczniach zmalała ze względu na zbliżający się front,
ale rola tego obszaru jako bazy floty byla dalej ogromna.
Ponieważ Niemcy planowali nowe ofensywy na początek
1945 roku, a więc utrzymanie tego rejonu było niezwykle ważne.
Zgromadzono tu ogromną liczbą okrętów
podwodnych i nawodnych, zgromadzono kolosalne ilości sprzętu wojennego.
Rejon Zatoki Gdańskiej a zwłaszcza tereny Półwyspu był niemal do końca okupacji oazą spokoju - nie było tu bombardowań
ze względu na wielkie odległości od baz alianckich.
Jednak alianci aktywnie interesowali sie sytuacją w tym rejonie.
18/19 grudnia 1944 r.
odbył się największy udany nalot RAF,
w rejon portów Trójmiasta wysłano m.in. 236 bombowców typu Lancaster.
Bombardowania spowodowały wielkie zniszczenia w stoczni Kriegsmarine, w obiektach portowych,
uszkodzono liczne okręty w tym trzy bomby trafiły w stojący w Gdyni pancernik „Schleswig-Holstein",
który płonąc, nabrał wody i oparł się rufą o dno basenu portowego. Pożar ugaszono po 12 godzinach. Niemcy podjęli nieudane próby ratowania okrętu.
Pancernik SCHLESWIG-HOLSTEIN, okrutny symbol rozpoczęcia II wojny światowej ostatecznie zatonął w gdyńskim porcie 26 XII. Skreślony z listy Kriegsmarine
25 I 1945 r. został dodatkowo zniszczony przez Niemców 21 III 1945 r.
ładunkami wybuchowymi. W w 1946 roku został wydobyty przez Rosjan i przeholowany do Tallinna. Wobec nieopłacalności remontu
zatopiono go na mieliźnie w Zatoce Fińskiej jako okręt-cel.
Z portów Gdańska, Gdyni, Piławy i Królewca a także z redy Helu nieustannie szły transporty morskie, wywożące tysiącami rannych
i uciekinierów do Rzeszy.
Transporty te były częścią rozpoczętej stycznia 1945 roku operacji "Hannibal" - ewakuacji załóg szkolnych flotylli okrętów
podwodnych z Gdyni i Piławy. Do końca marca 1945 r. mimo wielkich strat na morzu, udało się ewakuować na Zachód około 1,23 miliona
ludzi. Oprócz Niemców, ewakuowano także nielicznych jeńców alianckich, przymusowych robotników i cywilów różnych narodowości.
30 stycznia
z Gdyni wypłynął transportowiec Kriegsmarine
"WILHELM GUSTLOFF"
(przed wojna statek wycieczkowy, w okresie okupacji pływający szpital w Gdyni)
z 10,5 tysiącem uciekinierów na pokładzie.
Wsród nich, prócz kobiet, dzieci, rannych i cywilów było
także ok. 1000 kadetów i oficerów z II Szkolnego Dywizjonu
Okrętów Podwodnych oraz inni wojskowi i działacze partyjni.
Korzystając ze złej pogody, kapitan miał nadzieję
przemknięcia się na Zachód i ucieczki przed Rosjanami.
Wkrótce po minięciu Helu "GUSTLOFF" został mimo
bardzo złej pogody zauważony przez radziecki okręt podwodny
S-13 ostrzelany czterema torpedami i zatopiony w ciągu zaledwie
50 minut.
Podobno na GUSTLOFFIE odebrano tajemniczy (bo nigdy nie udało się ustalić kto go wysłał)
komunikat o niemieckich okrętach w pobliżu. Wtedy zapalono światła. Nikt się nie odezwał
(bo tak naprawdę nikogo nie było) więc wkrótce zgaszono światła, ale Rosjanie
zobaczyli przez chwilę Gustloffa jak na strzelnicy. I nawet pogoda nie mogła tu przeszkodzić....
W tragedii "GUSTLOFFA" zginęło
od 5350 do 9343 osób (większość zamarzła w morzu, w kamizelkach ratunkowych)
(różne źródła podają różne liczby)
- około cztery razy tyle ludzi co na
"TITANICU" - niektóre źródła twierdzą, że
najwięcej w całej historii światowej żeglugi. Uratowało się
ok. 904-1252
(rózne źródła podają różne liczby)
osoby. Wrak "GUSTLOFFA" leży do dziś ok.
40 kilometrów na północ od Łeby.
W nocy 10
lutego 1945
zatopiony został dwoma torpedami w ciągu 7 minut transportowiec "STEUBEN" (dawniej: statek pasażerski GENERAL STEUBEN) załadowany ok. 5.000
rannymi żołnierzami i uciekinierami. Zatopienie przyniosło ok.
3500 ofiar ("trzecie miejsce" na liście największych
katastrof morskich). Zatopił go ten sam okręt podwodny S-13 -
co GUSTLOFFA i prawie w tym samym miejscu.
16 kwietnia
1945 tuż
przed północą statek "GOYA" płynący z Helu dostał w jego okolicy
dwie torpedy od radzieckiego okrętu podwodnego L-3 (dowódca:
kpt Konowałow - prawdopodobnie najwięcej zatopień w całej
radzieckiej flocie podwodnej). "GOYA" pokładzie miał
ok. 7000 ludzi (cywilni uchodźcy i ranni żołnierze). Razem z
pięcioma innymi statkami miał popłynąć do Kopenhagi Statek
przełamał się i zatonął w 4 minuty. Uratowały się tylko
183 osoby!
Jeśli chcesz zakupić pełną historię transportowców WILHELM GUSTLOFF, STEUBEN i GOYA
(zeszyt nr 8)
- wyślij mail
z tematem "zeszyty helskie" na adres: mow(at)helmuzeum.pl
Zeszyt 8 Morskie tragedie ewakuacji Zatoki Gdańskiej 1945 - trzy grobowce - Władysław Szarski
(MORSKIE TRAGEDIE), 44 str.
3 marca 1945
roku rejon Trójmiasta
znalazł się w okrążeniu rosyjskim. Na stosunkowo niewielkim terenie znalazła się
kolosalna ilość ludzi i sprzetu, w tym wiele
czołgów, oraz malejące zapasy paliwa i amunicji.
Pozostawała tylko obrona do ostatka,
lub szukanie ucieczki morzem.
15 marca
gauleiter Albert Forster oświadczył publicznie, że zwycięży Rosjan, lub
polegnie.
19 marca (lub 23 marca)
– po zdobyciu Prus przez armię radziecką – Forster odwiedził Hitlera w Berlinie starając się go przekonać o niemożliwości obrony Gdańska.
Po zapewnieniu Adolfa Hitlera, że ten uratuje miasto, powrócił do Gdańska.
22 marca
Rosjanie zajęli Sopot odcinając rejon Gdańska od rejonu Gdyni i Oksywia,
25 marca Hitler ogłosił Oksywie twierdzą, podobnie jak teren Gdańska.
26 marca
Gdańsk bronił się w pełnym okrążeniu. Mimo wezwań do poddawania się przeważał
wśród Niemców paniczny lęk przed Rosjanami - znane były powszechnie przypadki torturowania
i rozstrzeliwania poddających się żołnierzy niemieckich jako odwetu za niemieckie okrucieństwa
popełniane zwłaszcza przez oddziały SS
W przeciwieństwie do polskiej obrony w 1939 roku Niemcy mieli potężną artylerię i na morzu
i na lądzie, z tym że zapasy amunicji prędko się wyczerpywały, a paliwa do czołgów nie było...
Nowoczesne samoloty
rosyjskie niepodzielnie panowały w powietrzu a łodzie podwodne Czerwonej Floty
czatowały w rejonie Helu na transporty wypływające z Zatoki.
27 marca
resztki Niemców opuściły
palący się Gdańsk, uciekając na Hel lub na teren Żuław i tworząc tam ostatni rejon
obrony. Na Hel ewakuował sie także Albert Forster z resztkami swojego sztabu.
28 marca
oddziały radzieckie zdobyły Gdynię spychając Niemców na Kępę Oksywską.
30 marca
Gdańsk zajęły wojska radzieckie rozstrzeliwując i
deportując ludność, rabując i niszcząc ocalałe jeszcze w znacznej części miasto
podpaleniami i wysadzeniami.
Szczegółowe informacje są nieliczne.... Pastor Friedrich Reimer z kościoła św.Katarzyny
w Głównym Mieście wyszedł do Rosjan w stroju liturgicznym, chcąc ich prosić o oszczędzenie
Świątyni i zginął zastrzelony na jej progu...
Opinie historyków i pamiętnikarzy
bardzo różnią się co do tego, jaka część Gdańska była spalona w czasie walk,
a ile po wyzwoleniu, przez sowieckich "wyzwolicieli".
Wydarzenia te były jeszcze do niedawna okryte mrokiem wstydliwej tajemnicy,
teraz pisze się o nich coraz powszechniej......
Oddziały polskie brały aktywny udział w zdobywaniu Gdyni i Oksywia, natomiast do zdobytego przez Rosjan Gdańska,
już po jego wyzwoleniu, weszła tylko wydzielona w celach propagandowych grupa Wojska Polskiego.
Po ciężkich walkach, w nocy z
4 na 5 kwietnia
Kriegsmarine przeprowadza gigantyczną ewakuacje morską
(tzw. operacja "Walpurgisnacht" - choć kalendarzowe święto Nocy Walpurgii wypada z 30 kwietnia na 1 maja) - Niemcy przewieźli
masy uciekinierów z Oksywia na Hel -
używając wszelkich dostępnych środków transportu wodnego przewieziono około 30 tysięcy uciekinierów i 10 tysięcy żołnierzy,
przy minimalnych stratach własnych, a większość Oksywia zajęli
Rosjanie.
Hel był zatłoczony ponad granice możliwości, (20-30 tysięcy żołnierzy
a także masy uciekinierów cywilnych i obóz jeniecki, niektóre źródła mówią o 140 tys.
a nawet 365 tysiącach (!!) ludzi na Helu..)
ludzie kopali ziemianki i żywili się resztkami, cały czas trwały silne naloty
rosyjskich myśliwców i bombowców, transporty morskie przepełnione uciekinierami
były masowo zatapiane w okolicach półwyspu...
W celu wyżywienia tak wielkiej ilośći ludzi zbudowano m.in. piekarnie wojskową ukrytą
na terenie żelbetowego stanowiska nr.2 BRUNO zdemontowanej baterii Schleswig-Holstein.
Rosjanie nie próbowali zdobywac Pólwyspu - jako rejonu nieistotnego z punktu widzenia strategicznego, a ponadto nasyconego ponad wszelką miarę
oddziałami niemieckich wojsk. Teren Pólwyspu był nieustannie bombardowany i ostrzeliwany przez panujące w powietrzu lotnictwo sowieckie.
5 kwietnia
Około godz.17-tej Rosjanie zdobyli resztę wzgórza Oksywskiego.
Szacuje się, że tylko w kwietniu prawie 265 000 osób ewakuowano z Gdańska do Helu.
Z Helu w dalszym ciągu odpływaja transporty ewakuacyjne na zachód.
24 kwietnia
Erich Koch uciekł z Pillau-Neutief (obecnie Bałtijsk) na Hel, skąd 27 kwietnia 1945 r.
uciekł przez Bałtyk do Flensburga na lodołamaczu OSTPREUßEN.
Tylko w czasie kwietnia 1945 roku około 387 tys. ludzi opuściło Hel drogą morską.
30 kwietnia
- czyli w kalendarzową "Noc Walpurgii" Hitler
popełnił w Berlinie samobójstwo - "tysiącletnia" III Rzesza rozsypała sie ostatecznie po 12 latach istnienia.
4 maja
kuter rybacki ZOPPOT wywiózł Alberta Forstera do Grömitz nad Zatoką Lubecką.
Jeszcze od 1 maja do 8 maja ponad 150 000 osób zostało ewakuowanych z helskich
plaż na Zachód.
6 maja
Ostatni okręt z żołnierzami i uciekinierami na pokładzie odpłynął z Helu.
Na Helu pozostało do kapitulacji ok. 60 tys ludzi - w większości personelu wojskowego.
9 maja 1945
po podpisaniu przez Niemcy aktu bezwzględnej
kapitulacji Hel i Mierzeja skapitulowały. 10 maja na Hel wkroczyły wojska sowieckie.
Oprócz niezliczonych jeńców wojennych deportowano na roboty do Rosji kilkanaście tysięcy
ludzi, głównie Kaszubów,
którzy uważani byli przez władze za Niemców. Z samego Helu deportowano ponoć 25 tysiecy
ludzi!! (Dziennik Bałtycki 19 maja 1945)
Miasto Gdynia ucierpiało niewiele, natomiast port i jego urządzenia były zniszczone
w znaczącej części, zarówno przez bombardowania alianckie jak i przez ustępujących Niemców.
Port był zablokowany celowo zatopionymi jednostkami jak np.
pancernik „GNEISENAU” oraz wieloma mniejszymi, baseny portowe wypełnione były
wrakami jak np. pancernik „SCHLESWIG–HOLSTEIN” stojący na dnie przy tzw. Nabrzeżu Rumuńskim,
niemal wszytkie dźwigi i inne obiekty portu, także nabrzeża były zniszczone przez specjalne
grupy niemieckich saperów.
Straty niemieckie szacowane są na ok.90.000 poległych i ponad 30.000 wziętych do niewoli.
Straty wojsk radzieckich i polskich oszacować dużo trudniej - ukrywano je ze względów propagandowych,
ale określa się je nawet na 150.000 poległych i rannych żołnierzy.